Przedświąteczne porządki
a dzieci grzecznie zatykają uszka
albo najlepiej wyjdą na podwórko
bo mam ochotę głośno dziś popsioczyć
przetrzepać słownie tatusiowe piórka
bo kurzu na nich tyle się zebrało
że szczytem sięga prawie do komina
tak- teraz patrzysz z niedowierzaniem
to ja twa żonka ,a to moja mina
achom i ochom dałam wolne wreszcie
nie myślisz przecież,że być zawsze
musi...
wciąż w pracy-w domu jesteś gościem
a po niej wpadasz jeszcze do mamusi
koledze auto popsuło się znowu
i jak nie pomóc-przecież znasz się na
tym
to nic że pralka dzisiaj się popsuła
kto by przejmował się tym starym gratem
nic nie mów teraz musisz mnie wysłuchać
bo ta litania ma stron jeszcze kilka
kran ,w kuchni szafka z luźnym blatem
rowerek Jasia i buda dla Burka
a ja ,a o mnie to ja już nie wspomnę
no- kiedy byłam ostatnio w kinie?
a ta kolacja -ta w restauracji?
-znów patrzysz robiąć tę swą głupią
minę
Komentarze (19)
Świetny ukazany stosunek mężczyzn do domowych
porządków. Smutne to lecz prawdziwe. Wiersz napisany z
lekkim przekąsem, płynnie. Jestem na TAK. Pozdrawiam.
Bardzo udany wiersz z humorem pisany. Pozdrawiam
My biedni mężczyźni, tak sie nas odgrywać i to w
okresie przedswiatecznym...Kto zrozumie kobiety?
Wiersz mnie jednak zaciekawił.
Świetny, lekko humorystyczny wiersz. I sporo w nim
prawdy! Tak to już z mężczyznami bywa,