Przejście przez ulicę
Schodzę z krawężnika,
Laguna martwego betonu
Ugina mi się
Pod nogami
Z każdym krokiem
Coraz- bardziej
Smyra widłami w delikatne stopy
Parzy
(ktoś mnie broni)
Wlekę się dalej
Po miękkim asfalcie
Jak po piasku
Idę przez...
Gorąca od gniewnych spojrzeń
Z daleka, myślami
-marzę-
o spokoju, bujanym fotelu
okularach- za dużych jeszcze
czas się dłuży, robi swoje
Przyszywa łatę wspomnieniom...
Widzę samochody
Przejeżdżają przez duszę...
Prawie mi się udało
Jestem blisko- przeszłam
Padam...
Na samym końcu!!
Jak każdy, kto przechodzi
Na ZIELONYM ŚWIETLE
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.