PRZYTULIŁAŚ SIĘ DO MNIE JAK...
Taki byłem słaby ,
Nie umiałem radzić sobie z życiem.
Spotkałem Ciebie!
Byłaś z początku bardzo dobra dla mnie
Dawałaś mi swoje pieszczoty: odwagę ,
radość,
Mijały troski i stresy.
A później kac moralny :
Przygnębienie, strach,
Lęk i drgawki
Jakbym miał umrzeć.
Jesteś potężna
Jak Król, który siedzi na tronie.
Umiesz się bawić , zadawać cierpienie i
ból,
Myślałem że jesteś wierna.
A Ty jak złodziej okradłaś mnie z moich,
Uczuć i marzeń.
Chociaż czaisz się za każdym rogiem ,
Śmiejesz się szyderczo w oczy.
Wódko-Ty czarownico przeklęta!
Zabrałaś mi rodzinę , godność ,
Dach nad głową.
Śpię pod mostem , na ławkach gdzie
popadnie ,
Koczuję jak żebrak zbłąkany z tobołkiem.
Słyszę ciągle Twój śmiech szyderczy ,
Nie jedną duszę zaprowadziłaś do grobu.
Dziękuję mojej sile wyższej że podała mi
rękę ,
Uciekłem grabarzowi z pod łopaty .
Zaczynam nowe życie,
Smucę się tym , że nikt Cię nie zakuł ,
W kajdany .
Nie jedną duszę jeszcze doprowadzisz ,
Do rozpaczy , nędzy , wyczerpania.
A na końcu ,
Wsadzisz nóż w plecy.
Wiersz Jest poświęcony: Chorobie
alkoholowej, silnej i podstępnej .
Doprowadza ona do wyniszczenia moralnego i
fizycznego człowieka a w konsekwencji do
śmierci..
Komentarze (1)
Rodzina tez zawsze cierpi, dobry temat obrales.