Przyzywam cię!
Za oknami arie nocy pachną maciejką,
w imienniku starych ksiąg szukam
wskazówek.
Znam prawdy - między wyrwaną a zagietą
kartą,
znam je na pamięć – pełno tam ciebie.
Przyzywam!
Wstąp w me muzyki, gwałtownym uderzeniem
– jakże go mało i pozwól - słyszeć
motyle
i z dnia na dzień wbrew wszystkiemu, pozwól
mówić
o miłości, zanurzyć oddech w szorstki
len.
I tęsknotą lgnąć policzkiem do piersi,
przytul
- upominam wzrokiem. Już żałuję za
grzechy
przeciwko nadziei. Spójrz - moje łzy są
ciężkie,
smutkiem nieobcym tobie, ich szeptem
przyzywam!
zenon63 - myślę,że udało mi się coś zmienić...
Komentarze (3)
Przykto mi, ale troche za duzo tu poetyckich
akcesoriow, uzywanych wielokrotnie i do znudzenia:
światło żrenic, lustrzane odbicia, spleść wieńcem,
muśnięcie warg. Trzeba pracowac nad oryginalnoscia.
To iście magiczny wiersz. Bardzo mi się podoba i nie
będę nic więcej pisała.
Tęsknota i nostalgia wydobyhwaja sie z treści
wiersza.Jakies pragnien ie powrotu do tego co było
piekne.W zadume czytelnik popada po lekturze tego
wiersza.To chyba dobrze?