W pustynnym oceanie
Na oceanie spokoju,
cisza wierci zamęt w głowie.
Już nie człowiekiem
dla człowieka, człowiek.
Tam nic nie ma – nicość.
Niebo spowite szarym pyłem,
bezkres oceanu dusz.
Pustynny sztorm,
pustynia, jak wody oceanu.
Ruchome pisaki - utoniesz w nich,
jak kamień rzucony w wodę.
Gdzie okiem sięgniesz,
tam nic prócz lądu.
Nie ogarniesz tego umysłem,
a kropli wody, prócz potu co z czoła
spływa
drążąc zmarszczkę cierpienia,
nie zasmakują usta twe.
I nie żar, spiekota,
a bezradność po horyzont
wystarczy…
by odpłynąć w tę nicość, utonąć w
rozpaczy.
Sam pośrodku niczego.
Tracisz wiarę, siłę, zmysły,
wzrok, który w oddali dostrzega
drogę…
Autostradę - do nieba? Do domu?
To tylko miraż , jak syreni śpiew.
I zguba temu, kto go posłucha.
Staje przed oczami obraz życia,
czas płynie wolniej, umiera,
znika, pustka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.