pytając o wieczność
o zachodzie...
cynobrowy lampion
stary jak świat
zawisł na wprost moich oczu
wobec takiego zjawiska
czuję się jak okruch
i wszystko staje się wietrzne
z odległych lat
mijają mnie w bezwładnym locie –
jak liście pędzone wiatrem –
zasuszone wspomnienia
opadają nad ciemną taflę wody
setki żywotów splątanych z moim
niektóre już odeszły
pozostawiając pod tym nocnym niebem
swoje cierpienie i już nic nie było takie
samo...
tylko tarcza słońca
niezmiennie wschodzi w tym samym miejscu
o zachodzie – wciska się za
horyzont
cynobrem wypalając - krąg wieczności w
czerni
już o nic nie pytam !
Komentarze (17)
podoba mi się ten cynobrowy lampion :) świetny wiersz
wow.... super wiersz ;) bardzomi sie podoba....