Rana
Czemu mi mówisz, że jestem głupek,
po co powtarzasz, że ze mnie cham.
Tym rozdrapałaś maleńki strupek,
teraz ogromną ranę już mam.
Ona już nigdy się nie wyleczy,
będzie krwawiła jasną czerwienią.
Słowo potrafi prawdę zniweczyć,
taką, co inni chętnie docenią.
A ty zwyczajnie, bez ostrzeżenia,
dałaś po twarzy prostackim słowem.
Obce są tobie czyjeś cierpienia,
chociaż dla ciebie wciąż będą nowe.
Czemu mi mówisz, że denerwuję,
ja w żart obracam, co tylko mogę.
Może inaczej swój kontakt czuję,
może też inną wybieram drogę.
Ta mnie prowadzi w proste przestrzenie,
bez żadnych skrętów w lewo czy w prawo.
Gdzie nasze wspólne drzemie istnienie,
i odnajduje wersję łaskawą.
A ty zwyczajnie, pchnięta nastrojem,
dałaś po twarzy prostackim zdaniem.
Pogubiliśmy siebie oboje,
miłość skończyła się zaniechaniem…
Komentarze (4)
Tak to bywa z tymi ranami zwłaszcza w miłości,
pozdrawiam serdecznie;)
Ooo ciekawie:)pozdrawiam serdecznie:)
Przeczytaj ten wiersz swojej pani i będzie po
wszystkim.
Znowu mój Grand kranu nie naprawiłeś,
może też w sklepie po chleb nie byłeś.
Pozdrawiam Grand może zbyt płasko to tego
podszedłem, ale nasze kochane Panie są praktyczne.