Religia
Nadszedł czas absolutu.
Zza ściany z kolczastego drutu.
Zostaliśmy rozerwani.
Ktoś manipuluje ciągle nami.
Wszystko staje dziś na głowie.
I urywa łeb temu, co się dowie.
Cicho... ściana ma swe uszy.
Prawda zamknięta może poruszyć.
Budzi się nienawiść.
Czuję to- chcę was zabić.
Biorę noż w swe ręce.
Z ciemnej uliczki wychodząc po prędce.
Muszę was w czymś uświadomić.
Zanim zacznę świata bronić.
Że tu nie ma czego gonić.
Tutaj trzeba swoje robić.
I nie wierzyć w te herezje.
Bo oszustwo prędko spełznie.
Mamy dług wobec siebie.
Który zostanie spłacony w waszym niebie.
Moja prawda was zabije.
Z tym właściwie wciąż się kryję...
Uderzenie pierwsze boli.
Po co każdy z was śmierć woli?
Nikt nam później nie pozwoli.
Na dalszą wędrówkę bez kontroli.
Nie uzależniaj się przechodniu młody.
Od męki Twej- cudzej wygody.
Bo w czas tej karkołomnej przygody.
Odetniesz skrzydła ducha pogody.
Nie dostaniesz mojej zgody.
Na to, by powrócić drugi raz tu młody.
Pilnuj więc swego nosa.
Zanim zedrą z Ciebie ostatniego grosza.
Odwrócić się jest tak prosto.
By cieszyć się soczystą chłostą.
Bądź rozwagą życiu swemu.
Nim pociągną Cię ku "Niemu".
Tytułowa religia powinna być interpretowana nie tylko jako wiara...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.