Rewolwer
Rano dzwonek budzi cię
Przerażeniem karmisz czas
Patrzysz na swój idealny obraz
Zakrywasz się po głowę i nie czujesz nic
Chodźmy tam z rewolwerem ojca
Wymierzając karę wszystkim naszym wrogom
Strzelaj, nie po ścianach, nie po
suficie
Strzelaj prosto w jego serce!
Czy myślałeś, co jest ważne
Przeklinając swoją przyszłość?
Potrafiłeś tylko wzruszać ramionami
Godzinami mogłeś milczeć
Potrzebuję milczenia, potrzebuję ciszy
Potrzebuję czasem słowa pocieszenia
Chcę milczeć, zbawić się milczeniem
Więc zamilczmy i weźmy rewolwer ojca
Wymierzając karę wszystkim naszym wogom
Strzelaj, nie po podłodze, nie po oknach
Strzelaj prosto w jego serce!
Kiedyś wszystko będzie lepsze
Po zbyt ciężkiej pracy sklecisz wiersz
Teraz się zamknij, nie mów nic
Twoje otoczenie jest zbyt ciężkie
Zbyt dziwne
Zabij się rewolwerem ojca
Albo zastrzel wszystkich swoich wrogów
Komentarze (2)
Hmm ... a może by tak: nadstaw drugi policzek, albo
poszukaj przyjaciół (odejć). Świat nie jest ani
całkiem zły, ani całkiem dobry.
Agresja, wrogość... bunt?? Genialny! Nie wiem czemu,
ale skojarzyłeś mi się przez chwilę z Wojaczkiem. Z
tymi jego wierszami pełnymi buntu, nienawiści, smierci
i seksu... Gratuluję!!