Robaki
Głodne i żarłoczne
zjadają wpierw.
Wątrobę później serce.
Bez umiaru i zachowania
bezwładność patrzy tylko.
Nic nie może zrobić.
Przejęły władzę nad ciałem.
Coraz więcej w końcu cała plaga.
----
Nie ma już ucieczki.
Nie ma odwrotu.
Biały szkielet
tylko dygocze w miejscu.
Nie potrafi biec.
Bez przyszłości
przegania współczucie.
Już za późno na troskę.
----
Robaki odeszły.
Tak po prostu
szukają nowej ofiary.
Resztki porzuciły, gubiąc drogą.
Wciąż im mało
tak pewne siebie
ich los też kiedyś
zostanie przesądzony.
Padną jeden po drugim.
Wymrze gatunek.
Skąpy król robali
gdy zabraknie obfitości.
Zniszczą siebie nawzajem.
Autor wiersza Damian Moszek.
Komentarze (6)
Podli zawistni ludzie to robactwo społeczeństwa/
Pozdrawiam serdecznie. Spokojnej nocki:)
Tak, robaki zaczynają konsumpcję od narządów miękkich.
Kiedy ich zabraknie próbują kości. Siebie zjadają w
obliczu ostatecznego zagrożenia, które często pojawia
się przed wyborami.
(+)
Witaj
Przesłanie tego wiersza istnieje w dwóch ostatnich
wersach i jest ostrzeżeniem.
Pozdrawiam Damianie.
te robaki to najczęściej larwy insektów.
Za Sławkiem.
Chyba, że metaforycznie - tutaj robaki to niektórzy
ludzie... Bo ci, owszem, czasami, niestety, szukają
ofiar...
Robaki nie szukają nowej ofiary, lecz nowego źródła
pożywienia. Ja tam każę ciało skremować.
Wiersz się podoba. :)