RODZINNE PRZYJĘCIE
Pani Wróblowa, odkąd pamiętam,
całą rodzinę sprasza na święta,
a że wystawne robi przyjęcia,
wszyscy zlatują się,
oprócz zięcia.
Każdy grzeczniutko za stołem siada,
od wnuków, synów, po prapradziada,
siostry i bracia, dalsi kuzyni,
a pani domu honory czyni,
co ma w spiżarni, na stoły znosi:
mięsne przekąski, ziarenka, sosik,
tłuściutkie muszki, polne koniki,
aż uginają się talerzyki.
Dziś się szczególnie cieszy Wróblowa
bo zięć nareszcie zawitał w progach,
a trzeba przyznać, że ma ten imicz!
Grzecznie przywitał się ze wszystkimi,
usiadł wygodnie, wychylił kielich,
a, że od dawna go nie widzieli,
z zaciekawieniem wszyscy słuchali
gdzie był, co robił na życia fali.
On opowiadał ze szczegółami
wciąż manewrując talerzykami,
a kiedy skończył, się okazało,
że nic na stole już nie zostało,
więc wstał, zlizując sos z podniebienia
i rzekł do wszystkich : „To do widzenia”
Tu wiersz się prosi o morał, ale
ten morał sami musicie znaleźć.
Komentarze (53)
Kiedy do stołu wspólnie zasiadasz,
podziel się wszystkim tym, co posiadasz.
...................................
Cóż, czysty egoizm tutaj zagościł
zeżarł pokarmy, zagadał gości.
Za krzemanką:)))))))))))
jak pies je, to nie szczeka, bo mu miska ucieka ...
to mi się podoba ..++ :))
Widocznie teściowa świetnie gotuje. Lubię, jak się u
mnie zjada ze smakiem. Udany wierszyk, pozdrawiam
pysznie
żeby nie zrazić sobie teściowej
wszystko zjadł i jeszcze talerze wylizał do czysta
pozdrawiam:)
To tylko jeden zięć,
a zjadł za zięciów pięć.
Chyba za dobrze mu się nie powodzi,
skoro do teściowej zaczyna przychodzić :))
A ja pokusiłabym się o morał taki że ludzie ciekawi
ploteczek przegapiają to co pod nosem mają; )) ale
historia przednia:)
Bardzo fajnie poprowadzona opowieść.
A morał? Zastanawiam się, czy czasami nie chodzi w nim
o mówienie z pełnymi ustami? Miłego wtorku:)