(romans)
Niebezpieczny, krótkotrwały, czasem błogi,
doskonały – romans ciał i dusz.
Poszedł już – kurz został, brudna
poduszka – spadła przy ostatnim,
przydatnym kochaniu. Milczące, śpiące, nic
niechcące oczy, przybite, odkryte ciało.
Ciągle mało. Nie przestało się cieszyć od
dotyku, wietrzyku, posmutniało –
ciało. Pchnięcie, jak ścięcie, przegięcie
wszystkiego. Zlana skóra potem –
spowrotem chce uciec. Ból rozrywający,
drażniący, przenikający. Męczy niezmiernie,
przyziemne sprawy nic nie znaczą. Łzy
płyną, ręce płaczą. Krzyżykiem zaznaczę
– skreślę na ścianie, nic nie
zostanie. Przesłanie bezsensowne –
prawdopodobnie bez zrozumienia zostanie
wysłuchane. Serce rozbolałe – przez
innych odpychane – niechciane –
nielubiane zniknie z mapy uczuć. Odwaga się
schowa. Cierpiące usta –
niedostatecznie wycałowane przestaną chcieć
mówić. Zapragną ostatni dotyk tak przyjemny
zgubić. Odepchnięty, niechciany, źle
zrozumiany – odszedł. Bez pożegnania,
przeprosin wysłuchania, bez
zainteresowania. Bez niczego. Dla świętego
spokoju uciekł – nie wróci. Wszystką
namiętność porzucił. Tak ładnie pachnąca
kołdra - Twoim perfumem i zmęczeniem
– musi zostać wyprana. Jutro z samego
rana – zadzwonię. Łóżko rozłożę.
Znów będzie dobrze,
Później źle.
Tak chcę Cię... chcę... chcę...
Komentarze (1)
Wiersz świetny - tylko nie wiem...czemu "wyszedł Ci "
taki zapis ???