Z różą w... zębach (proza)
https://www.youtube.com/watch?v=sG9NHIDmZYs
Jedna róża to piękno. Dziesięć róż to coś
drogiego. Sto róż to nuda. Tysiąc róż,
kapujesz?”.
(Éric-Emmanuel Schmitt)
Nie można do końca tego tekstu
zakwalifikować do prozy poetyckiej, ale
jakieś tam uniweralne przesłanie chyba
posiada?!
Z wielką ostrożnością nazwę ten drobiazg
przypowieścią:
Gdziekolwiek w ogrodzie różanym…
Na obrzeżach hałaśliwej i przeludnionej
metropolii wiódł spokojny żywot schludny i
nobliwy staruszek, emerytowany profesor
filozofii, przyjazny wobec świata i ludzi
dobrej woli. Na wszystko i wszystkich
spoglądał życzliwym okiem i z wielkim
upodobaniem uprawiał przydomowy, warzywny
ogródek.
Nagle, po pewnej dusznej czerwcowej nocy,
nastąpił, w tym jakże uregulowanym
dotychczas jego żywocie nieoczekiwany i
szokujący przełom!
W zaniedbanym i zachwaszczonym kącie
obejścia skromnego, uroczego domku, w
bezpośrednim sąsiedztwie śmietnika,
zakwitł, w feerii barw i zapachów, ogród
różany.
Oniemieli z zachwytu sąsiedzi, a nawet
przypadkowi przechodnie, zaczęli nękać
Profesora wizytami, telefonami w środku
nocy i zaproszeniami na brydża czy na rauty
dobroczynne. Profesor traktował to z
naturalnym stoicyzmem, jednakże nie
odmawiał, bywał, brylował i zaczął bawić
się jak nigdy dotąd!
Tymczasem Ogród Różany rozkwitał pokątnie
swym tajemnym życiem. Niesamowitej urody
kwietne cudeńka pleniły się żywiołowo,
wdzierając się, z niepohamowaną agresją,
między ukochane profesorskie warzywa.
Zniewalający zapach, we dnie i w nocy,
niepokoił, odurzał i upajał całą okolicę!
Co najgorsze jednak Istoty owe miały
jeszcze jedną, w równym stopniu
ekscentryczną, jak i ohydną przypadłość.
Były…
m i ę s o ż e r n e !!!
Profesor, człowiek oczytany, obyty w
świecie i niezmiennie racjonalny, zdał
sobie wreszcie z tego sprawę!!! Nie poddał
się, na szczęście, jakiekolwiek frustracji.
Był na to zbyt pragmatyczny, toteż
skutecznie podjął odpowiednie kroki, aby
temu zaradzić!
Jak każdy rasowy hodowca kwiatów,
przemawiał czule do swych pupilek
najpiękniejszymi strofami poezji lirycznej,
cytował co celniejsze fragmenty traktatów
filozoficznych, przekonywał sylogizmami i
mamił wizjami wytrawnego profety!
Wszystko na nic! Skrapiał prześliczne
płatki najczystszą wodą źródlaną, użyźniał
glebę ekologicznym nawozem, podawał
antybiotyki i silne leki psychotropowe, a
nawet sięgnął do muzykoterapii, serwując
swym ulubienicom, na okrągło,
najwybitniejsze dzieła klasyków
wiedeńskich.
Wysiłek Profesora nie poszedł na szczęście
na marne. Po jakimś czasie Róże stuliły swe
płatki w szczelne pąki i zamarły w
bezruchu. Okazały wreszcie skruchę!
Profesor odetchnął z ulgą, mógł już
wreszcie spać spokojnie, powrócić do
ulubionych lektur, a także przy okazji
nadrobić zaległe rewizyty.
Ogród Różany trwał niezmiennie w swej
pokucie, aż zdarzyła się kolejna
zaskakująca volta. Owej pamiętnej nocy
Różany Sobór uchwalił jednogłośnie
ostateczną i nieodwołalną konwersję na…
WEGETARIANIZM!!!
Od tej chwili, do czasów nam współczesnych,
nawrócone Róże pożerają się wzajemnie,
topiąc w otchłani wiecznej niepamięci swą
jakże niechlubną i odrażającą
przeszłość!
https://www.youtube.com/watch?v=h7NBNceRD6A
Komentarze (80)
@Polak patriota
Też nie mam niemieckiej klawiatury, lecz kombinuje
sobie w ten sposób, że odnajduję w słowniku potrzebne
mi wyrazy i je wklejam, modyfikując je dla swych
potrzeb
Na dobrą sprawę możemy pozostać przy staroświeckiej
pisowni, gdzie "e" po "o" czy "u" ów znak diakrytyczny
zastępuje. Podobnie też z podwójnym "s" zamiast
kaluzurowej "chorągiewki".
Odbierz maila i wstaw w nim przegłosy - kropki nad
samogłoskami niemieckimi. Nie mam niemieckiej
klawiatury.
Cześć!
Jurek
Czytam że te róże zbyt agresywne lub zbyt
przewrażliwione co na jedno wychodzi i pomimo piękna
niewątpliwego dokonują wokół siebie spustoszenie. To
moja interpretacja, nie wiem czy właściwa, opowiadanie
intrygujące. Pozdrawiam:)
Swietny tekst ..wciaga czytelnika i dobrze chociaz, ze
nie pozera jak roze....pozdrawiam z ogrodu w ktorym
miejscami lezy jeszcze snieg nawet pol metra ...wiec
takich widokow jak w Twoim niestety nie moge
zaoferowac .
Errata* które nie są uznawane za pożyteczne,czyli za
pasożyty,
a mogą się tylko takimi wydawać pozornie,gdy nie zna
się ich właściwości,patrząc powierzchownie...
Nie wiem czy do końca rozumiem,
w każdym razie ja tak ja blondynka...
ale jak już rzekłam wcześniej,jestem za przestrzenią w
przyrodzie,myślę,że dla każdej odmiany roślin być ona
powinna,
pod warunkiem,że nie wyrządza innym krzywdy.
Bywa czasem tak,iż te niby pożyteczne są mniej warte
od tych które są uznawane za pożyteczne...
Dobrej nocy życzę.
@blondyka8
Ależ nie żałuj sobie, lepiej, dla hiigeny rzuć czasem
mięsem!
ściskam
@Sotek
To, że ten tekst trudno skomentować, to paradoksalnie
chyba wychodzi mu na dobre!
Nie oparłby się jednak fachowej krytycznej
interpretacji!
Zostawmy to jednak praktykującym belfrom!
serdeczności
@Szczerzyszczynsky
Twoja konkretyzacja też moze przekonać!
pozdrówka
@Alina 1948
Wszyscy jesteśmy ogrodnikami swych nawet
naimtyjniejszych upraw! Często nawet przytrafia nam
się kompleks Pigmaliona, wobec róż w szczególności!
tulę niezmiennie
@tańcząca z wiatrem
Tym "czynnikiem ludzkim" trochę mnie rozbawiłaś,
Grażynko! Do ludzi odnoszę się tak samo jak Ty, z
domniemaniem niewinności włącznie!
A ta wredność w przyrodzie może również podkreślać
nasze elementarne Dobro!
@Bella Jagódka
Ludziskami tu wręcz cuchnie, Bello, mimo zwodniczego
różanego aromatu!
pozdrawiam i zapraszam
@Polak patriota
Mit "zu", ja, natürlich, Jorgelein!
danke schoen
P.S Kocham róże jako kwiaty,
mięsożerną rosiczką nie jestem,
ale w przyrodzie jest przestrzeń na różne odmiany
roślin,tak myślę.
Pozdrawiam
Ciekawy tekst i z pewnością z podtekstem czynnika
ludzkiego,
lecz trudno mi się do niego odnieść,powiem tylko,iż
nie znoszę mięsożerców wśród roślin np takich
rosiczek,kanibalizmu ludzkiego również,jestem
zwolenniczką empatii i tolerancji,chociaż niestety są
osobniki których tolerować się nie da,zwłaszcza takie
co lubią pożerać piękno.
Serdeczności przesyłam:)