(rozleniwiam)
rozleniwiam ostatni zaokrąglony śnieg-na
twoich rzęsach.
po łokciach, palcach schodzę sentymentem.
gdy chowam
się za plecami, łagodne pieczenie wkrada
się w zagłębienie
szyi. uwodzę-szklane pantofelki wyszły z
mody.
opuszczamy dzień w wyborowych
towarzystwach. w stukocie
wieczoru rozrzucamy się na parapetach.
system uczuciowy
wygładza cienki materiał spódnicy. na
krawędzi łóżka lubię
tęsknić.
synchroniczne tulenie szorstkiego policzka
przypomina mi
o jutrzejszej kobiecości. kolejna podróż do
ciebie podrzuca
aluzje poetyckie.
blady księżyc pociera pomarszczone dłonie.
językiem w kolorze
limonki przecinasz poukładane brwi.
zakochanym brunetkom zdarza się spadać z
krzeseł.
Komentarze (2)
A zakochanym blądynkom już nie ? ;) ciekawy pomysł na
wiersz brawo pozdrawiam :)
hmmm...a ja odpływam przy Twoim wierszu...a że jestem
brunetką spadam z krzesła....:):)ślicznie malujesz
słowami...pozdrawiam