Ryzykowne deklaracje
Kiedy wreszcie cię wezmę do domu
nie oddam nigdy – nikomu.
Zamknę w klatce złotej,
oprawię w ramki.
Będziesz cudownym kotem,
dla twojej kochanki.
Jeść będziemy z dziobków – kąski
smaczne,
trzymać się za rączki - mocno.
Jeśli zmiany, to tylko nieznaczne.
Po co?
Zamknięty na wyłączności zamki
będzie nasz świat nieduży.
Więc, pójdź w ramiona swojej wybranki.
A on? Zmyka, aż się kurzy.
Komentarze (28)
miłość zamknięta w złotej klatce....czy to coś zmieni
w sercu....ciekawie napisany...pozdrawiam
Niejeden leniwiec o złotej klatce śni, niestety, koty
to indywidualiści;)
z humorem i prawdą o życiu, forma super
Witaj Dorotku po tej stronie tęczy... SUPRISE ! :))
Jeśli chodzi o Twój wiersz.... Kot zagłaskany na
śmierć ? Mało optymistyczna prespektywa, zwłaszcza dla
niego...;))
On z tych, co tylko swoją ścieżką... nie zdąża
zobaczyć, ze traci :) Pozdrowienia pogodne,
poniedziałkowe, Dorotko.
Oj chyba mu się nie podoba złota klatka :) Ciekawy
wiersz skłania do zadumy. Pozdrawiam :)
Jako facet też bym zmykał... mimo wszystko
Obraz zaborczej miłości gdzie raczej nie można czuć
szczęścia
nic dziwnego , że zmyka, prawdziwa miłość nie powinna
być aż tak zaborcza...
Fajna, aż przypomniała mi się ,,zazdrość" grupy HEY:)
Zmieniłbym ,,kota" na -jakoś nie pasuje mi do całości
tekstu. Pozdrawiam.
To się nazywa zaborcza miłość: klatka, albo pas cnoty.
Miłość, gdzie powietrze jest tak ciężkie, że bardzo
łatwo się udusić. Pozdrawiam pięknie. J a n e k.:)
Mnie Twoja wizja rozbawiła więc Twój cel osiągnięty.
:))
Nikt z nas nie byłby szczęśliwy w takiej klatce,choćby
ze złota była. Nie dziwne że uciekał co tchu...;)
Fajnie to zobrazowałaś... Pozdrawiam,promyk słonka
zostawiam.