Rzecz (w t)y(m, że) wistość dokucza
Butelka cicho toczy się
W jej rytm czyjeś kroki
Chwieją się
Papierosowa mgła unosi się
Ktoś wciąż w niej błądzi
Raniąc mnie
Podniesione głosy
Woń alkoholu
Gości goście
Dręczą mnie
Myślą, że tacy mądrzy
Że wspaniali
Zaplute ścierwa!
Rzygać się chce!
Czyjeś obleśne łapska
Kaleczą mnie
Czyjś zapity wzrok
Przeszywa mnie
Czyjś kwaśny oddech
Odurza mnie
Spać mi nie dają
Do mego życia
Się wpierdalają
Gdzie podziać się mam?
Co z myślami zrobić?
Nie mogę ot tak
Się z nich wyswobodzić
Na nikogo nie mogę liczyć
Matematyka kłamstw
Zaufać? Ale jak?
Dosyć mam tych
Fałszywych prawd
„Niedomówienia, łzy, znaki zapytania Kłótnie w rodzinie, konflikty od rana Samobójstwo, melancholia – stan emocjonalny Żyję na krawędzi, ten ciężar jest ogromny Modlę się nieraz do Tego na górze By we wzburzeniu nie wyskoczyć - z okna na podwórze Może w innym wymiarze, życie pokaże Teraz zasuwam dalej tak jak umysł mi każe”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.