Sadysta
Zaszyję twe usta metalową nicią
Bezlitośnie podłączę do prądu
Ujrzysz, że słowa też potrafią ranić
Zostawiłeś mnie samą w zamkniętej klatce
Przywiązałeś jak zwierzę grubym łańcuchem
Tak silnym i mocnym, że skutecznie wrzynał
się w szyję mą
Utraciłam zdolność wypowiedzi, otumaniłeś
doszczędnie
Na koniec, poprosiłeś Boga o przysługę
Ten zaś sprowadził deszcz stu tysięcy
ostrzy
Rozerwanymi oczyma, dojrzałam jedynie
Jak z uśmiechem na twarzy uniosłeś ku niebu
Moją duszę obarczoną wielkim ciężarem
Nie pragnąłeś jej uwolnić,
by znalazła szczęście w wieczności
Znęcałeś się jak sadysta,
odnajdowałeś w tym przyjemność
Przyjemność ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.