Sami ze sobą
Były oczy pełne lęku, nadziei
Znam te oczy
Od świtu do nocy splecione dłonie
Niewypowiedziane słowa, a po nich uśmiechy
zrozumienia
Szalone szepty, gdy ty we mnie, a ja w
Tobie
Kocem oddechów otulaliśmy nagość
Wolniej, mocniej, szybciej
Porażeni pożądaniem, poparzeni żarem
Zachłanni, żyliśmy snami
I choć czasem budzimy się ze snu
I choć czasem trudniej być
Do dziś, co rano wiedze te oczy
autor
ceska
Dodano: 2004-11-11 21:38:58
Ten wiersz przeczytano 506 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.