W samotności umrzeć wole...
Po cóż miłości istniejesz na tym świecie
?
Po cóż zbędne nadzieje w sercu zasiewasz
?
Szyderczy Twój śmiech oddech duszy
gniecie
A kiedy ranisz hymny na swą cześć
śpiewasz
Okrutnym batem po dłoniach uczuć
spragnionych
Tniesz i nie słyszysz kiedy z bólu
krzyczę
Dlaczego nie czytasz listów u Twych stóp
złożonych ?
Mostów dla Ciebie wcale już nie liczę
Nie chcesz mnie znać, nie chcesz we mnie
zagościć
Bo nienawiść Twa bagnetem pierś mą srodze
kole
Odejdę na zawsze i nie będę Cię o nic już
prosić
Jutro bladym świtem w samotności umrzeć
wole…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.