Sancte... Sancte Michangele...
Gdy rozum był na wakacjach,
zdarzyła się sytuacja,
rzadko w świecie spotykana.
Wykryto zapach szatana
w pewnym bogobojnym kraju,
słynnym z dobrych obyczajów.
Ujawnili publicyści,
że to starzy komuniści
czartem cuchną już z daleka,
a z nimi dawna bezpieka.
Zapach przesiąkł w ustaw treść
i ciężko go było znieść,
zmieniał bowiem cyfr porządek.
Zwykłą większość na trzy piąte.
Równoważył trzy i pięć.
Kto rzecz wspierał - tracił chęć.
Z grobów wstały duchy Dyzmów,
lecz tym razem egzorcyzmu
nie zmówiono przed pałacem.
W głowach były inne prace.
Przynoszono białe róże.
Napis zjawił się na murze,
lecz nie "Mane - Tekel - Fares",
a zapowiadając karę,
rzucono tłumowi w twarz
buntownicze: "Sąd jest nasz!"
Potem w wosku licznych świec,
żywym ogniem chciano piec
pozostałość zmiany Ducha,
którego już lud posłuchał.
Dźwięczały grube łańcuchy.
W pałacu chodziły słuchy,
że jakieś nieczyste siły
niespodziankę wymodziły,
która kraj całkiem odmieni
i wszyscy nieosądzeni
teraz dobrych sądzić będą,
jeśli z piekieł wydobędą
strącone w otchłań demony.
Na tron będzie przywrócony
Hipokryta Nibelunga.
Zapanuje bunga -bunga!
Finał nie jest jeszcze znany.
Każdy głos jest wyciszany.
Niewiadomy los człowieka.
Są obawy: Co nas czeka?
Nieprzebrane, groźne siły
nad głowami się skupiły
i używają kabały
by zniweczyć zamiar śmiały
pozbawienia zła pazurów.
Nie słychać anielskich chórów,
tylko w klasztornej kapilcy
szepczą modły zakonnicy,
po tym zapachu w kościele:
"Sancte... Sancte Michangele..."
Komentarze (6)
zgadzam się z komentarzem Halina53
pozdrawiam ciepło :)
I choć Polacy protestują...już niedługo zmiany
odczują..
Temat na czasie i dobrze ujęty w wierszu...pozdrawiam
serdecznie, miłego dnia
Ja za Turkusową Anią.
Przepięknie z wiarą.
Dramatyzm ironią podszyty, podoba się :)
Rzućcie ludzie politykę, podzielicie się na pół,
po co nam to wszystko tutaj, wiersze dajcie tu na
stół.