scena
Światełka zasypiają a ja lewituję w ich
blasku.
Moje paluszki próbują chwycić powietrze.
Usta ubrudzone czerwienią mojego
spokoju.
Stworzyciele moich lęków nie istnieją.
Nie istnieje głód mojej myśli.
Bezradne marzenia stają się doskonałością.
Reflektorowe konstelacje prowadzą
scenicznych podróżników w głąb
nadludzkich rzeczywistości.
I gram.
autor

Księżniczka Niczyja

Dodano: 2006-06-14 11:29:34
Ten wiersz przeczytano 715 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.