Scyrość
opowiadanie gwarowe
Scyrość
Godom wom ciotko, scyrze jak w rodzinie,fto
by ś niom siedzioł kieby nie to ze będzie
mieć
wielki dóm,a ón mo papierusy i piwo i
chojco a nie robi nic?Ale jak się wy
miniecie i trza będzie warzyć i płacić
syćkie podotki i braknie dutków,to jom
będzie biył abo przypucy ka do ściany i do
mu syćko?Godom wom syćko zabiere przedo i
się przeniesie tam skąd je jest?
Jo by tyz ś niom siedzioł ,dziś byk się do
wos przeniós?I patrzoł z uśmiechem co óna
na to?
Cały tyn dobytek to syćko zrobione ręcami
ojców,ucciwie zarobione i wypracowane
dobra?
o wodzie i chlebie abo i bez?Słowa wtore
jej pedzioł podniesły ciśnienie do potęgi i
wrózyły
niedobrom chorość?.
Będziecie ciotko widzieć ze tak będzie,wy
trzymiecie syćko a oni przedadzom ino się
pominiecie?syćko przedadzom bo fto będzie
gazdowoł no fto?
Powoli kansi od serca zacynało polić cosi
we wnuku, bo słowa bolały więcej jako co
innego?
Widziała męke swoik ojców i swojom choć to
syćko nic w ocak dzieci?
Słysy przecie od nik co dnia ze jako to jej
pokoleniu, było dobrze bo nic nie robiyli,
syćko mieli za darmo jesce jeżdziyli z
roboty na wcasy?
A tu jesce rok temu doprowadziyła wode i
kanalizacje i nie było nikogo do roboty
coby uporządkować wykopy i wykopane wielkie
skole?
Za to pore dni temu usłysała od syna ,syćko
ozwalimy na Weskówkak ino wtej jak cie już
nie będzie ?mamo?
Cy to moje dziywce się nareście ozpatrzy na
ocy,cy tyz zrozumie ze trza się sanować i
kozdy
powinien zarobić na chleb?a óna nojmłodso i
nojmniejso z jej dzieci wziena sobie chłopa
na utrzymanie z wielkiej miyłości cy tyz z
wielkiej litości?a może z wielkiej
głupoty?Pon Bóg ino wie z jakiej
przycyny?Włóz ze se go za obrozek, godała
jej nie roz kie trza było cosi chłopskiego
zrobić?Śtruderowała se cy tyz córka będzie
rozumieć co to robota o głodzie i wodzie i
z innymi wyrzeceniami coby po jej śmierzci
jakisi niepilec mioł jej syćko zabrać i
przedać?przecie nie wyglądze na niedobrego
cłeka?.
Co dnia rano leciała ku Panu Jezusowi coby
nie zabocył o tyk syćkik stropieniak i o
jej dzieciak?Cierpiała straśnie ale przecie
Ty Panie Jezu nie dos skrzywdzić moik
dzieci ukwalowała po cichućku przed obrozem
z napisem Jezu ufam Tobie?bo święty Pieter
pusco ino w jednom strone to jakoz im
pomoge ?
W cichości kaplicy słychno było jej
pociorze ale cy dosły do nieba, cy Pon Bóg
wysłucho
i jako będzie Jego wola?wtoz ta wie?Haj.
Komentarze (14)
(:
Z Bogiem nadzieja a Jego wola to nasza
podpora-pozdrawiam!
Smutne to opowiadanie...Pozdrawiam Autorke :)
Świetnie napisane Skoruso! cuje cosik, ze byda cytała
Twoje wierse!!
jeśli coś pokręciłam nie tak, wybacz, jam nie góralka,
ale bardzo tę gwarę lubię!!!
Pozdrawiam serdecznie, zapraszam milutko :))
"trza się sanować i kozdy
powinien zarobić na chleb" już kiedyś pisałam , że
Twoja proza fascynuje mnie nie mniej niż Twoje wiersze
:-) i tym razem się nie zawiodłam :-)
Nie każdego dziś stać na szczerość. Skoruso bardzo
wyrazista i sugestywna jest twoja proza, gwara pisana.
Wiara i życie.
Dla Polaka Patrioty
Zrozumiałeś o co chodzi w stu procentach...Dziękuję za
komentarz...
Piękna proza i ...smutna rzeczywistość. Obawa matki
nad losem gospodarstwa i dziedziczenia. Trudne tematy
poruszasz w swojej pięknej gwarze. Pozdrawiam
cieplutko:)
Jak zawsze przeczytałam z przyjemnością. Myślę, że
takich życzliwych, co sieją niepokój, lepiej nie
słuchać (dla własnego zdrowia) i myśleć pozytywnie. W
pierwszej części opowiadania pojawiły się znaki
zapytania w miejscu kropek. Pozdrowienia.
Cudowna proza skoruso,przeczytalam z przyjemnoscia
delektujac sie kazdym slowem.
Pozdrawiam serdecznie.+++
Zaciekawił mnie Twój wiersz. Oczywiście zrozumiałem
mniej niż połowę ale to i tak dobrze. Zaciekawił mnie
fragment dotyczący najmłodszej córki. która żyła bez
ślubu z swoim ukochanym. To częste zjawisko w obecnych
czasach, no bo się obyczaje zmieniły.Nie będę pisać
jak było dawniej, bo to wszyscy? wiedzą ( przynajmniej
moje pokolenie). Widzę jednak że matka boi się, że
majątek córki dostanie się w obce ręce.No bo w wypadku
śmierci przejdzie w ręce tego ukochanego a on mógłby
go ewentualnie sprzedać.To dzisiaj bardzo powszechne
troski matki i nie dziwię się, że szuka ona pociechy w
modlitwie. Czy dobrze zrozumiałem ? Napisz komentarz
autorski.Wiersz - raczej prozę -oceniam jako udaną ze
względu na aktualną problematykę dziedziczenia majątku
i troski o dzieci. Pozdrawiam serdecznie.
Smutna i prawdziwa historia z życia, piękną gwarą
opisana. Pozdawiam serdecznie.
Smutna rzeczywistość bardzo trafnie opisana.
Zastanawiam się skąd w w niektórych ludziach takie
przekonanie, że wszystko można mieć za darmo,że należy
zniszczyć, sprzedać dorobek swoich przodków.
Co tacy zostawią swoim następcom?
Jaka będzie Jego wola? Któż to wie? Któż to wie?
Opisałaś Autorko smutną rzeczywistość. Oklaski za ten
trafny fragment z życia.