Serwis
W hołdzie Stefanowi Grabińskiemu
Serwis - opowiadanie na Halloween
W prezencie ślubnym od Ani dostaliśmy
śliczny porcelanowy serwis do kawy. Składał
się z dzbanka, siedmiu talerzyków i siedmiu
filiżanek.
- Zamówiłam siedem nakryć - powiedziała
Ania - bo normalne serwisy są zwykle na
sześć osób. Tak, że jak wam się kiedyś coś
stłucze, nadal będziecie mieć komplet.
Z czasem okazało się, że siedmioosobowy
serwis jest idealny dla naszej rodziny. Pan
Bóg pobłogosławił nas trójką dzieci. Do
tego nas dwoje i teściowie. W sumie siedem
osób i każde z nas miało swoją filiżankę i
talerzyk.
Jednak porcelana bywa krucha. Po kilkunastu
latach zbiła się nam jedna filiżanka. Ale
nadal każdy miał swoje nakrycie. W tym
samym mniej-więcej czasie odszedł od nas
teść. Umarł na raka.
I znów minęło kilkanaście lat i straciliśmy
teściową. I drugą filiżankę.
Jakiś miesiąc temu byłem w domu sam. Żona i
dzieci pojechały na "wakacje życia" do
Indii. Na ulicy pracowali robotnicy
rozbijając nawierzchnię młotem
pneumatycznym. W domu wszystko drżało. W
pewnym momencie spadła szafka. Z całego
naszego serwisu pozostał jedynie dzbanek i
moje nakrycie w zmywarce. Dwa dni później
dostałem telefon z Ministerstwa Spraw
Zagranicznych. Cała rodzina zginęła mi w
katastrofie kolejowej.
Rząd mi bardzo dopomógł. Specjalnym
samolotem sprowadził zwłoki do kraju. Ale i
tak spadło na mnie wiele niespodziewanych,
a smutnych zajęć...
Dziś mam już wszystko za sobą. Właśnie
wróciłem z cmentarza, gdzie z kamieniarzem
ustawiliśmy pomnik na grobie. Zrobiłem
sobie filiżankę dobrej, mocnej kawy,
takiej, jaką lekarz zabrania mi pić. A
kiedy już ją wypiłem, trzasnąłem filiżanką
o podłogę. Rozprysnęła się w drobny
mak...
Teraz jestem spokojny. Siedzę w domu i
czekam na śmierć. I na spotkanie z
najbliższymi.
Komentarze (23)
Przejmujacy i bardzo smutny tekst.
Ciesze sie z Teojego powrotu. Spokojnego dnia :)
Strasznie smutny tekst. Ciarki mam na plecach.
Bardzo ciekawe opowiadanie i przyznam,że bardzo
smutne. Co to w życiu człowiekowi może się przydarzyć.
Ja tez przeszłam swoja szkołę życia. Serdecznie Cię
pozdrawiam.
Przejmująca opowieść, bardzo dobrze napisana, a te
tłukące się filiżanki były jakby znakiem z góry...
Tak bywa często ze stojącymi zegarami.
Dobrej nocy życzę, pozdrawiam.
Potrafisz zatrzymać, niesamowitą opowieścią, jakże
inną stronę Twojego tworzenia zobaczyłam.
Dziękuję, pozdrawiam.
Niezmiernie miło Cię znowu widzieć, Michale :-)
Muszę przyznać, że nieco mnie zaskoczyłeś. Pozytywnie,
oczywiście.
Podoba się opowiadanko. A Grabińskiego bardzo lubię.
Mam sentyment, pamiętam, gdy mój śp. wujek, brat Mamy,
wielki miłośnik literatury grozy, klasycznych horrorów
itd, "obdarował" mnie "Demonem ruchu"... Z początku
opowiadania nie przypadły mi do gustu (a pisałem
wówczas już prozę), ale dzisiaj wiem, że dzięki
Grabińskiemu - prawdopodobnie - pokochałem choćby
twórczość E.A. Poe.
Pozdrawiam serdecznie.
u mnie w domu, a było to kilkanaście lat temu, ku
przestrodze pękało szkło na znak, że ktoś z
najbliższych odejdzie, tylko nigdy nie wiadomo było
kto,
pierwszy raz czytam Cię w takiej odsłonie:) z
podobaniem,
miło, że wróciłeś z "odwyku" Jastrzu:)
serdecznie pozdrawiam:)
Czasami zbiegi okolicznosci sa niesamowite. Ciekawe
opowiadanie