Słabości życia zmieniam w chwałę
Zazwyczaj nerwy w sobie tłumię,
jestem z natury łatą - bratem.
Nawet przeprosić też już umiem,
chociaż to ja ponoszę stratę.
Nie mam nic w sumie do stracenia,
kiedy w kieszeniach wiatr szaleje.
Uwielbiam, jak mnie ktoś, docenia,
a nie bez przerwy, tylko śmieje.
Zazwyczaj chodzę własną drogą,
z innych ochrona mnie przegania.
Ja wiem, co oni, mi już mogą,
jednak by zakląć, też się wzbraniam.
Nie mam nic w sumie do stracenia,
kto po idiocie łzę uroni.
Uwielbiam, gdy mnie ktoś docenia,
nawet jeżeli z pałą goni.
Teraz namiętnie zbieram śmieci,
i segreguję w trzech pokojach.
Krzywią się czynem tym esteci,
a dla mnie to ojczyzna moja.
Nie mam nic w sumie do stracenia,
słowa porażki nie poznałem.
Bo się w zasadzie nic nie zmieniam,
słabości życia zmieniam w chwałę...
Komentarze (4)
Wiersz sama prawda zbieramy tzw przydasie i zagracamy
mieszkania...pozdrawiam z optymizmem i uśmiechem.
fajny wiersz :) pozdrawiam
...nic do stracenia, to się chwali
po co na siłę trzymać w dłoni
przecież i tak własnego cienia
o stopę nawet nie przegonisz...
ja czteropokojowe zmieniłam na dwu, żeby nie gracić.