Słowa zbieram ciepłe
Słowa zbieram ciepłe ze złota promieni,
z barw wiosennych kwiatów i lotów
skrzydlatych,
z koncertów ćwierkliwych od świtu do
zmroku
a nawet gdy trzeba z aromatu kawy,
z cichutkich podszeptów wiatru, co się
zaszył,
w szuwarach przy brzegu letnią porą
przeszłą,
by patrzeć, jak srebrem łuszczy się
jezioro,
gdy słońce ze świtem nad horyzont
wzeszło.
A jeszcze do tego, przyznać Ci się muszę,
wciąż dodaję do słów - migdały
niebieskie,
szept roztarty w palcach, pulsujące
tętno
i bezmiar czułości w najszerszym
zakresie.
Zagęszczę słowami tworzywo istnienia,
przestrzeń z perspektywą światła, które
tańczy,
by wypleść z nich sito i ze źródła czerpać,
kształt tęczy subtelnej, marzeń cenny
składnik.
Komentarze (18)
Marylu! To nie rymowany. Ciepły sylabotonik,
szukałam by cokolwiek nawet w locie choć trochę
zrymować i nic z tego mi nie wyszło.
Cieplutki, piękny erotyzm. Serdecznie pozdrawiam.
Ciepły, lekki, bardzo przyjemny w odbiorze wiersz.
Moje klimaty :)
Pozdrawiam.