......śmiech
Drżą mi ręce – a może to serce
Bo tak głośno śmiać się muszę
Zastanawiając się ... kiedy hałasem
Nieznośnym tym wreszcie się uduszę
Śmieje się gdy boli i wbrew własnej
woli...
Bo zwabieni śmiechem zjawiają się
„przyjaciele”
Których gdy perliście się nie śmieje
Nie ma ich wokół mnie zbyt wiele
Gdy płaczę nikogo z was nie widzę
Uciekacie ode mnie tak szybko
Że daleko, samotna się wstydzę
Marząc o spotkaniu ze złotą rybką
Poprosiłabym ją o podróż w głąb duszy
Zaprosiłabym na leżak przy gruszy
Niemowie nie zależałoby na tym śmiechu
Milczałybyśmy szczęśliwe i bez pośpiechu
Nie musiałabym już śmiać się by ją
zatrzymać...
Nie musiałabym swej duszy więcej
oszukiwać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.