Śmierć
jestem na koniu
obok mnie idzie ktoś mi bliski (kto
dokładnie nie wiem)
ja mam tylko konia
on ma broń
stoimy na plaży ale wiemy że to nie jest
bezpieczne
musimy przejechać przez las który rozciąga
się wzdłuż plaży
las jest pełen zjaw, potworów
wjeżdżamy do lasu
mój towarzysz ginie juz na samym
początku
ale ja nie mogę mu pomóc
sama co sił
galopuje na mym rumaku
wpadam do jakiejś willi (sama nie wiem jak
to się dzieje)
koń znika
willa jest pełna ludzi którzy żyją już
tylko ciałem
dusza ich jest gdzieś daleko
stróżuje tam śmierć
zaraz zauważa że jestem inna
zaczyna mnie gonić
mnie ju z brak sił do ucieczki
miotam się
ale wszystko bez skutku
w końcu kiedy już jestem osaczona
i nie moge nic zrobić
poddaje się
umieram
wszystko wokół mnie ciemnieje
moje ciało robie się bezwładne
ale nadal słysze głosy
nadal kłebi sie we mnie ogrom myśli
jestem w czarnej odchłani
a jednak dalej mam uczucia
to chyba moja dusza...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.