Śmierć
Błądzę nocą przez las życia
Dziwne dźwięki słyszę w koło
Strach pustka mrok
Ile bym dał by znów był dzień
Znów potknąłem się o gałąź
Upadłem w dół w otchłań piekieł
Lecę wciąż niżej do czeluści bram
Straciłem przytomność wykończony życiem
Śnił mi się świat
Pełen życia
Pełen radości
Pełen szczęścia
W tym świecie ja
Znów uśmiechnięty
Znów radosny
Znów żywy
Pełen nienawiści do samego siebie
Pełen wstydu za samego siebie
Pełen sprzeczności
Żyję, lecz pragnę zniknąć
Uciekam wciąż i bez końca
W otchłań własnego świata
Izoluję się na własne życzenie
Skulony w kącie siedzę
Płaczę
Rozpaczam
Żądam
Konam
Uciekam
Zamykam się
Błądzę
Upadam
Upadam by znów powstać
Powstaję by znów upaść
A upadek za każdym razem silniejszy
Błędne koło mego życia
Odtrącam wyciągnięte ręce innych
I ten przeraźliwy lęk
Lęk przed ta druga osobą
Tak bardzo pragnę szczęścia i równowagi
Nieżywy
Zimny
Mroczny
Smutny
Tchórz
Robak
Padlina
Śmierć
Duszę mą już dawno zakopałem
W grobie mroku na dnie nicości
Niczym Samotny Anioł Mroku –
błądzę
Pośród ludzi tak bardzo mi obcych
Słońca blask przeraża mnie
Ciemna noc mym dniem jest
Pełen sprzeczności – żyć pragnę
Zarazem śmierci pożądam niczym erotycznej
ekstazy
Niewidzialny
Niedostrzeżony
Dziwny
Inny
Egoista
Zapomniany
Zakłamany
Opuszczony
Na własne życzenie
Wyizolowany od radości życia
Sens życia zagubiony
Gdzieś dawno w mroczni mej
Skulony siedzę w kącie pokoju
Zawieszony między jawą i snem
Przeraźliwie samotny
W tłumie ludzi nie rozumiejących mnie
Cisza
Ulga
Spokój
Śmierć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.