Śmierć albo herbatniki
Śmierć niekoniecznie
zjawia się znienacka na błyszczącym
motocyklu. Nie zawsze też
przebiera się w powłóczystą szatę
długiej choroby. Czasem
po prostu staje obok, jak nudna,
niezbyt lubiana ciotka
z dalszej rodziny. Patrzy uporczywie,
ale bez specjalnej chęci
na rozmowę. Jej uważne spojrzenie
nie ma w sobie nic z zaczepki,
czy pytania. Jej pewność siebie
i ledwie widoczna wzgarda,
przypominają twarz pani od historii
na egzaminie maturalnym.
Nie da się jej pozbyć, ani udawać,
że nie istnieje. Zagadać?
Można próbować, ale powodzenia
nie gwarantuję. Gdy noc blisko,
daje się o niej zapomnieć
skupiając myśli na czymś budującym,
choćby to była tylko budowla
z maślanych herbatników
do filiżanki czekolady.
Komentarze (8)
Można się ze śmiercią zaprzyjaźnić. Dla mnie to jest
przyjaciółka, która mnie przeprowadzi do innej,
lepszej rzeczywistości. Jednak wiem, że ta lepsza
rzeczywistość będzie nagrodą za tu i teraz. Więc to,
że na razie śmierć nie przychodzi to też objaw jej
przyjaźni. Daje mi jeszcze szansę na lepsze ułożenie
paru spraw. Taka miła śmierć. Aż trudno uwierzyć, że
niektórzy jej się obawiają.
Można by się zastanawiać nad różnorodnością oblicza
śmierci, wypierać ją lub nadmiernie o niej myśleć,
jednak ona przychodzi w momencie, który jak się wydaje
jest właściwy mimo wieku, czy innych kryteriów. Możemy
dyskutować tu i zdawać sobie wiele pytań, dlaczego
teraz i ta osoba itp. Jednak myślę, że warto żyć mimo
jej świadomości i zajmować się czymś co jest
konstruktywne dla siebie, bliskich i świata. Ona nie
zapomina o nikim, a czas jej nadejścia bliżej jest nam
nieznany, zatem warto tworzyć i nie czekać na nią.
Pozdrawiam pięknie ;-)
Serdecznie wszystkim dziękuję za recenzję i
komentarze. Pozdrawiam.
Idzie z nami przez życie i żeby nie popaść w obsesyjne
czarno-myślenie , warto szukać myśli budujących,
chociażby, jak w puencie.
Temat ciężki, wiersz dobry.
+
Zaduma nad życiem i śmiercią
Refleksyjne...
Niestety tak jest w podeszłym wieku. Śmierć stoi obok.
najgorsza jest chyba ta obleczona w szatę cierpienia.
Zaskakujące porównanie między śmiercią a nudną krewną,
która staje się nieuniknioną częścią życia, ale nie
zawsze jest łatwa do zaakceptowania. Autor opisuje,
jak śmierć może być obecna w naszym życiu w różnych
formach i momentach, czasem bezpośrednio i
nieuchronnie, czasem jako niechciana obecność, którą
można próbować ignorować; sugeruje, że w obliczu
śmierci warto skupić się na pozytywnych aspektach
życia, nawet jeśli są one drobne i przyziemne, choćby
takie jak budowanie czegoś przyjemnego, na przykład z
herbatników i czekolady.
(+)