śniadanie (wstyd się przyznać)...
Głowa zabolała, drzwi się otworzyły,
weszła pewna dama i towarzysz miły.
Sufitu dotykał nosek jej skromniutki,
widać było po niej nadużycie wódki.
Bolała mnie głowa, nie widomo czemu,
spojrzałam na parę, heja trzasnął
pierun.
Dama na mnie z pyskiem, mi szczęka na
ziemię,
ciśnienie do góry u ludzi
zdziwienie…
Lecą w moją stronę słowa znieważone,
szczękę chcę podnosić, chyba nie wydolę.
Ludzie patrzą na mnie, patrzą też na
damę,
nikt nic nie rozumie, dziwne
zachowanie…
Towarzysza damy bawi to zdarzenie,
czeski film poprostu, niczego nikt nie
wie.
Głowa mi już pęka, znaczy miarka
pełna…
złapałam gaśnicę… ze mnie
,,bohaterka”
Otrzeźwiłam damę, towarzysza też !
Ludzie już nie jedli , nie chcieli już
jeść.
Głowa mnie nie boli, ciśnienie opadło,
Ludzie się naśmieli, chyba było warto.
Dorotek przez "h" ma być, ale ja Dyslektyk ,, bólu" nie czuję i nie widzę sory:(
Komentarze (16)
ciekawa opowieść o nie do końca wyjaśnionym zdarzeniu
;-) (czy ta "bochaterka" przez "ch" to tak ma być? ;-)