S.O.S. dla miłości
Najpierw było słowo...
Po nim niepotrzebny gest...
Potem krzyk, a w końcu zapałał gniew..
Obudziły się uśpione wymówki, rozlały się
łzy, a w żyłach wzburzyła się krew
Czy zabiliśmy tę miłość, czy też może
jeszcze ona żyje ?
Jak wydobyć ten cierń co się w sercach
naszych kryje ?
Wczoraj gorąca głowa wziełą górę, lecz może
więcej już nic nie weźmie..
Wiem....teraz pomyślałem, lecz czemu nie
myślałem wcześniej ?
Dzisiaj przychodzę do Ciebie, ale czy Ty
mnie jeszcze zechcesz ?
Bo jeśli kochałem - kochałem przez
uwielbienie
Jeśli przegrałem - przegrałem przez
zatracenie
A teraz klęczę - i proszę o
przebaczenie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.