Spojrzenie
świece
zapach wosku
słychać szepty wiernych
w bocznej nawie wiejskiego kościoła
sędziwy Stwórca
chłodnym obojętnym wzrokiem
ogarnia twarze
cienie drgają mrokiem
obok figurka
zastygła w gipsowym bezruchu
sczerniałe od oddechów
żebrowane łuki
odbijają echem kamienne odgłosy
gdy cichną szmery
przyklękam przed tajemnicą
napływają wspomnienia
skulone w kościelnym klęczniku
wraca czas
spojrzenie z górskiego upłazu
przelot dzikich gęsi
nad Siwą Przełęczą
Bóg pomógł
zniknęły w przepastnym błękicie
świadek
Staw Smerczyński
słyszał świst przelotu
ciężką pracę skrzydeł
metr od sit skuciny
widziałem wtedy oczy Boga
odbite w Siwych Stawkach pod Kotłowa
Czubą
widziałem w nich miłość.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.