(S)porna typologia miłości
Pora na „miłość w porach roku”?
Więc muszę sobie włączyć muzę –
no jasne, że tę Vivaldi’ego!
Stalówkę w klimat nut zanurzę.
Dostroję piórko liryczności
do każdej „pory dla miłości”.
Już słucham wiosny, a forsycje
na żółto barwią mi erotyk.
A zaraz potem dumne róże
w płatki wtulają pąs pieszczoty.
Zima pobrzmiewa gwiazd dzwonkami
dla tej, co duszę miodem karmi.
Na deser jesień – toż to cymes!
Liryka przednia, bo dojrzała -
w majestatycznym równym rytmie -
w rdzawościach, złocie, pąsie ... - cała
skąpana magią, niczym wiosna.
Choć nieco bardziej jest dorosła.
Komentarze (60)
:))) aż do znudzenia :)))
I pogodnie się zrobiło -wiosna, lato,
jesień...miłość:)
czary-mary :)))
i to jest ta magia :))
Dzięki, Andreasie :)
No no Elu.Powtórzę jedno słówko z Twojego
wiersza-cymes.Pozdrawiam serdecznie.
Nowicjuszko, dziękuję i pozdrawia,m serdecznie :)
Świetny wiersz, też lubię cztery pory roku
Vivaldi'ego.
Pozdrawiam serdecznie.
Może, Skoruso, może i tak :)
każda pora roku, miłości sprzyja ...
corcerebrum, dzięki za link - wysłuchałam z
przyjemnością. Moja stalówka to metafora. Ja klikam do
edycji, nawet długopisu nie używszy :)
a mnie ostatnio siedzi w głowie Rodrigo i Telemann
https://www.youtube.com/watch?v=aSpsc5xL8WA
Bardzo udanie o muzyce , szkoda że piszę długopisem
też zanurzyłbym stalówkę w muzyce
Pozdrawiam, Basiu :)
Wciąga Twój wiersz Elu!
Serdeczne pozdrówka :)
Ależ skąd Grażynko! Ależ skąd!
Jak najserdeczniej...!