Spotkanie.
Moze bym cie nie spostrzegla,
to wiatr sprowokowal mnie
i poddana jego woli,
omamiona kolysaniem-
zatrzymalam sie.
To, ze rzekles do mnie witaj,
byc nie moglo zadnym snem,
fascynacja urzeczona,
przytulilam z calej sily-
rece twe.
Tyle nam juz lat ucieklo
w samotnosci dwojga serc,
wilgotnoscia czterech oczu
chlonelismy bezprzytomnie-
nasze jest.
Uczuc rzeka nie wyschnieta
gdzies gleboko dalej trwa,
tylko zycie sie uwzielo,
rozdzielilo bezlitosnie-
serca dwa.
A wiatr hulal nam nad glowa,
w miejscu sie zatrzymal czas,
cztery rece bardzo mocno
uciszaly serca drzenia-
w nas.
Brylantowe lez podarki
wziela zalosc w droge
i nacieszyc sie nie moze,
ze ja z tej tesknoty wielkiej-
umrzec moge.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.