spotkanie
Spacerując ulicą spotkałam ją
ponura, brudna w podartych galotach
tęsknym okiem spoglądała na mnie w
milczeniu,
chciałam przegonić ją, uciec od niej jak
najdalej,
skręciłam w alejki, ślepe zaułki pełna
nadziei
i oczekiwania na nowe jutro...
Dopadłam do drzwi mieszkania
zamknęłam okna i czekałam na iskrę
radości...
Stała tam bezwstydnie uśmiechała się do
mnie ironicznie
i szepnęła
OD BIEDY NIE MA UCIECZKI...
Komentarze (6)
To jest trudny i smutny temat ale tak bywa w
życiu.Najsmutniejsze jest to,że ludzie często
odwracają się nie chcąc widzieć tej przykrej
rzeczywistości. Pozdrawiam serdecznie piękny życiowy
wiersz.
Bardzo smutny
Dobranoc
smutno.... pozdrawiam
Trudny i smutny temat :( pozdrawiam
Będąc bez środków trzeba biedować,
ale najgorsza bieda duchowa!
Pozdrawiam!
Pięknie. Tak to prawda od biedy nie ma ucieczki, ale
można ja ominąć. Pozdrawiam.