Sprzed początku, sprzed końca
Mówisz do siebie sprzed kilku lat.
Mówisz do siebie sprzed kilku miejsc.
Mówisz do siebie sprzed końca,
mówisz do tego sprzed początku.
Mówisz do siebie religijnego.
Mówisz do zajętego filozofią, polityką.
Mówisz do kochającego.
I tego z później, rozczarowanego.
A może rozgoryczonego, zmęczonego
światem sprzed początku, sprzed końca.
Światem w którym zadeptaliśmy słowa.
Z tego na którym pożółkłe książki,
nie zasługują już nawet na spalenie.
Niech żyją ikony Facebooka i
nęcąca lapidarność Twitter ’a.
Niech nad nami miłościwie panują
najszybsze przeglądarki na świecie.
(Wpisujesz, wątpiąc, w wyszukiwarkę:)
Nie wierzę w szybki Internet.
Nie wierzę w cyber-nieśmiertelność.
Nie wierzę w zamianę uczuć w
pornografię.
Oczywiście nie wierząc przy tym
w nieskończonego i nieruchomego Boga.
Komentarze (1)
Szarada z wyższej półki. W Twitterze zbędny apostrof.