Staję się.
Na imię mi Cisza-
zaglądam więc w ludzkie sny,
i do pustych pukam domów,
czasem też samotnie jem śniadanie.
Jestem Samotność,
którą czujesz każdym porem,
z którą sypiasz i z którą na
zapadniętej budzisz się piersi.
Zwą mnie Litość
lecz umiem mordować
i z godności grabić. Zwą mnie
litość-wraz z ostatnim tchnieniem.
Wołają na mnie Słabość,
lecz stąpam po kamieniach
ludzkich słów, rzewnie płaczę,
pod maską z kości kryje twarz.
Mówią o mnie Miłość
choć nikomu nie podaję ręki,
zapominam też wybaczać,
czasem tylko sprawiedliwa jestem.
Chcą bym była Nadzieją,
gdy mnie samej wiatru
w skrzydłach brak i gdy,
w szklanym oku łzy wyschły.
Lecz ja, gdy umrę będę Prochem,
lekkim na wietrze Popiołem-
nieraz nazwą mnie Ścierwem,
dla innych będę Klatką z Białej
Kości…
Komentarze (1)
Pięknie opisane uczucia a że nazywają nas nie zawsze
pięknie no cóż...mnie tez tak nazwano za zycia.