Stargana...
Stargana wiatrem
Wzburzona chłodem
Najedzona z żalu
Ubrana w kożuch z nudy
Wleczę sie z peronu na sam dach
Wielkiego świata
Bo życia mam dosyć - z monotonii
Bo siły zjadł mi zły wilk - z głodu
Bo człowiek zżera człowieka
I idzie palić papierosy
W lesie suchym od Słońca
W lesie głuchym na krzyk dzieci
Człowiek molestuje drugiego
Siebie samego nawet
Bo jest głodny i ślepy, bo chce
Być kimś dla odległych idei
Idę więc z wolna na sam szczyt
Może Dziadek - Księżyc mnie wspomoże
I nakarmi ciepłym nektarem Bogów Olimpu.
Z braku pomysłów...bo ja już nie mam ochoty...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.