Streap tease
Ewa podniosła śliczną nogę.
Powoli ściąga z niej pończochę,
A ja się gapić na nią mogę.
Wszak siedzę przy niej. (W prawo
trochę.)
A więc się gapię. I już czuję
Fale gorąca, miłe dreszcze.
Krew mi się burzy i pulsuje,
A w spodniach prawie się nie mieszczę.
Ach, jak bym pieścił piersi małe,
Jak bym całował oczy szare;
Ach, jak bym przylgnął do niej ciałem,
Wcisnął się w każdy zakamarek!
Lecz nie ujawniam tego stanu,
Bo wiem, co powie: „Słuchać hadko.
W tym wieku? Może byś kochany
Spotkał się raczej z moją matką.”
A teraz – jakbym ja był sprzętem
Ściąga ubrania. To mnie rani.
Jeszcze się wścieka na przeklęte
Haftki i każe mi zdjąć stanik.
I już jest niczym nie okryta.
Zachwyca krągłościami łona
Jak grecki posąg. (Afrodyta
Jednak mniej piękna jest niż ona.)
Czemu nie widzi, że roztacza
Czar, co wywołać musi miłość?
Staje na wadze i rozpacza,
Bo dziesięć deko jej przybyło.
I już jest w wannie. Myślę: „Boże,
Odejmij moich lat połowę!”
A ona: „Jak tu jesteś, może
Mógłbyś namydlić moją głowę?”
Komentarze (17)
Ciekawy wiersz, który każe się zastanowić: kim dla
siebie są opisane postacie, czy to synowa i teść?
Trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację. Miłego dnia
Michale:)
Orany, ale myśli sprośne.
Fajne.