Świeże powietrze
W szarości gęsta płynie biel
Szarość to zmęczenie, w bieli niepokój zaś
śpi
Gdy patrzę w oczy syna...niczego nie
świadome
W sercu czuję radość, żar w duszy płonie
Szalonym tempem ucieka mi życie
Ciszej...wolniej i ciszej
A wiatr nim jak statkiem po morzu
kołysze
W szeptach przez łzy
Malutkim uśmiechem otwierasz mi drzwi
Szarość i biel, zamieniasz w cel, za którym
mam iść
Mogę pobiec daleko, gdzie ptaków śpiew
słychać
Przychodząc na świat
Pomagasz mi oddychać.
Komentarze (4)
Przyszło mi to do głowy po zamieszczeniu komentarza.
Tym bardziej piękna miłość. Ja dziś pisałam o swojej
miłości do syna, stąd pierwsze skojarzenie. Niestety
miłość ojca niezbyt dobrze jest mi znana. Pozdrawiam!
Madison- miłość ojca :)
Piękna miłość matki. Pozdrawiam!
Myślę,że dobrym komentarzem będzie tu moja "Sztafeta
pokoleń"
Zapraszam i pozdrawiam.
Plus stawiam.