Swobodne spadanie
podobno w ostatniej chwili się widzi
wszystko i wyraźnie.
tak też było w moim wypadku, który nie
był
wypadkiem.
wspiąłem się, i widziałem.
ludzkie ciała poruszają się
jednostajnie,
monotonia fal układa wzór.
każdy każdemu narzędziem do celu, którym
jest
następny. jesień nadchodzi,
potem kolejne lata.
czas ich choreografem.
ja wcześniej nie latałem, tylko w snach i
zaświatach.
nad moją padliną słów pochylił się tysiąc
lat potem
jakiś smutny, segregujący gliniane
tablice
profesor.
kaligrafując wypowiedział szkoda że nie
przeczytam, wymarły
język, ciekawe dlaczego nie przeżył.
jaki klan, jaki miał smak, za ile
tysięcy
będę następny.
Komentarze (6)
Dziękuję wszystkim za odwiedziny. A jeśli chodzi o
moją płeć - jest całkiem żeńska XD Ale na szczęście w
pisaniu nie ma reguł, a uczucia nie mają płci; czasem
nawet łatwiej napisać w rodzaju odmiennym. Zachęcam do
takiego eksperymentu. No i oczywiście to bardzo
przyjemne czytać tak miłe komentarze
W opisie piszesz, że jesteś kobietą, a w wierszu
jesteś mężczyzną. Chcesz o tym pogadać? Pozdrawiam
:):)
Z wielkim podobaniem czytałam,
*Szczęśliwego Nowego 2023 Roku.
Ten wiersz kojarzy mi się ze śmiercią kliniczną ale
też z reinkarnacją, jakimś cofnięciem się w czasie, z
pewnością jest oryginalny.
Dobrego wieczoru życzę.
Pozwolę sobie za Anną. Podoba mi się bardzo.
Pozdrawiam
oryginalnie i ciekawie.