Szczęśliwi
Lato było bardzo upalne i męczące.
Postanowiłem pospacerować po plaży,
Porozmyślać o swoim samotnym życiu.
Zastanowić się czy będę kiedyś szczęśliwy
,
Czy spotkam swoją jedyną kobietę,
Wymarzoną i wyśnioną niczym mimozę.
Szedłem brzegiem, zamyślony , zadumany,
Czułem się jak w hipnozie, wtem nagłe
olśnienie,
Widzę ją , tak to ona czuję to na pewno.
Serce mocniej mi zabiło i zrozumiałem,
Że jest dla mnie dziś szczęśliwy dzień.
Szliśmy w przeciwnych kierunkach,
Patrząc na siebie jak byśmy się znali.
Wiedziałem ,że muszę ,muszę to zrobić.
Lecz strach nie pozwalał mi na żaden
gest,
Na żadne słowo , które chciałbym
wypowiedzieć.
Cały drżałem , czułem że płonę, spalam
się.
Była piękna, włosy bląd , oczy
niebieskie.
Gdy zbliżyliśmy się do siebie, stanąłem
,
Drżącym głosem poprosiłem o wspólny
spacer.
Po chwili zastanowienia zgodziła się,
Byłem szczęśliwy jak nigdy dotąd.
Szliśmy w milczeniu przez chwilę,
Nie wiedząc od czego zacząć, o co
zapytać.
Zauważyłem w oddali małą kafejkę przy
plaży.
Zapytałem . Czy mogę Cię zaprosić na
kawę?
Nieśmiałym głosem wypowiedziała tak.
Usiedliśmy w zacisznym miejscu , popijając
kawę.
Zajęci rozmową ,nie zauważyliśmy, iż jest
wieczór,
Blask księżyca oświetlał nasze twarze
Rozmawialiśmy o spotkaniu jak ze snu ,i
wtedy...
Zrozumieliśmy ,że szczęście jest
wszędzie,
Tylko trzeba wierzyć i umieć je dostrzec
.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.