Szklana rosa
dla pokaleczonych o kanty zycia
Kiedyś życie sypało
różane kwiaty mi do stóp,
a ja deptałam je nie
zdejmując butów z nóg...
Myślałam, że tak zawsze będzie,
że nadzieja znajdzie mnie
wszędzie...
Mały grom, duży strach
i zawalił się chroniący
mnie duchowy dach!
Idę samotnie, mam nogi bose...
płaczę...
Dlaczego mam pod sobą
kłującą szklaną rosę?
Wiara przeplatana śmiertelnym
samotności bólem...
wypełniona niesłyszalnym
sumienia grzechów sznurem...
spowija mnie i kaleczy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.