Taka warszawska Wigilia
Ach,
jak ta panna Mania
gra na mandolinie
- łodzi-bidzi-bindzia (1)
łodzi-bidzi-bindzia
ło-dzi-bidzi-bi
I chyba tym graniem
śnieg ściągnęła nad Warszawę
Wigilia
jak za dawnych lat bywało
jak na reprodukcjach Canaletta
jakby kosmiczny wiatr
wywiał mnie na powrót w dzieciństwo
albo do Adrii w 1930 roku
Moje włosy białe
jak puch z dmuchawca
ręce czerwone, nieporadne,
krwią podbiegnięte
Taki symboliczny jestem
biało-czerwony
na tym eleganckim pasażu
Spycham śnieg łopatą
wolno, majestatycznie
jakbym, podduszonego wieloryba
spychał z plaży
jakbym ojczyznę uwalniał
z kajdan zaborów
i pchał zepsutą lokomotywę
do lasu Compiegne
- Panie to jest "lipa", nie śnieg
- Na Mazurach, to jest śnieg
- A wierzysz pan w reinkarnację?
Bo ja, to wisz pan - śniegiem będę
i będę miał wszystko - na całym globie
na całym świecie, wszystko będzie moje
- No, w Afryce to chyba nie -
się odezwałem, niepotrzebnie do świra
- To kuźwa wiatrem będę
Łodzi-bidzi-bindzia
łodzi-bidzi-bindzia
ło-dzi-bidzi-bi
Jemu w głowie ta piosenka
gra cały czas
Widocznie ściąga nie tylko śnieg
ale i zamiecie, w niedomknięte
ludzkie głowy
zdjęcie robi
jak dziewczynce w za dużych butach
na dachu Umschagplatz
w 1946 roku
A ci eleganccy ludzie
ciągle łażą nieświadomi
że jak skończę - wiersz napiszę
metafizyczny
co na tej odśnieżonej ulicy
powyrywa im serca
A ja będę szedł i sypał solą
pyłem obozów zagłady i krematoriów
piaskiem z pod stóp, na Golgocie
na te serca
będę sypał
i będę
krzemienną siekierą z Czerniakowa
rogową motyką z ulicy Sobieskiego
będę jak upierdliwy świerszcz
pajacyka Pinokia
Ale też
jak nie tracący nigdy nadziei
Geppetto
i tak do końca zimy
aż, stanie ulica Marszałkowska
staną samochody, autobusy, tramwaje
ludzie wyjdą z biur, sklepów, barów
i będą padać sobie w ramiona
będą znak pokoju przekazywać
jak w kościele
a wtedy
odłożę łopatę, sól, wiadro
i pójdę
przez płonące miłością
miasto
1. Panna Mania - M.Hemar
Komentarze (16)
I wyrwałeś mi serce tym wierszem...
Dziękuję.
Pozdrawiam :-)