TAM GDZIE MIESZKA SŁOŃCE
kiedy tak ukrywasz swoją hardość
jesteś jak dobrowolna ofiara
pewny pod swoją tarczą żywota
co z perłowego domu swojego uczynił
przepracował duchem pożądania
w rogową żółwia skorupę
wirującą czujesz falę co narasta
atakuje cisza
pragniesz...
ona w oczach i dotyku
podnosi niebieskość
to ciemność jest prześwietlona
mgła mży w słońcu liże brzeg
dotrzemy migotliwie
fruwają zielone jaskółki
zrodzony szum lotu zawiły
żegna rzeczy w tętnieniu krwi
zamknij oczy
słyszysz? płynie
puka niestrudzenie budzi
od wewnątrz
aby się wkopać ogrzać
wiatrem nie będąc ogniem
trzepocze niech w nas wtargnie
kształt spleciony
w korytarzu słonym pamięci
lustro zostawi ranek
tam odpoczniemy jak dwa światła
kręgi wzruszeń i zdumień
rozpada się czas unosi muzyka
dziękczynna układa drogę
otwarta brama sezamu a tam
motyle rozpędzone płonące
przesuwają wskazówki zapomnienia
chwytamy brzmienie strąca tańczy
nie zatracić słodkiego marzenia
w wieży gdzie oddychamy naprawdę
tam mieszka słońce
śpiewają gwiazdy spadające
UŁ
Napisany 07.05.2009 ula2ula
Komentarze (24)
no to ja sobie posłucham tego śpiewu ;)
Meandry wyobraźni tańczą przy słowach wiersza:)
Nasze życie to odwieczny słoneczny marsz.
tak się zaczytałem ,że woda mi się na herbatę
wygotowała,tak dużo metafor...+ pozdrawiam(może rym
słońce spadające... za jaz można zmienić:)))
Słońce to sprawca życia i symbol radości jak więc do
niego nie dążyć.
Piękny wiersz w słonecznym tonie, trochę trudny w
przenośni, jednak w treści pokazane jest bogactwo
natury.
Dodam że w słońcu widzę wielkiego przyjaciela jako
daru nieba, ale i wroga
gdy niema umiaru w temperaturze i suszy
przez co może zniszczyć ludzkie życie.
Bardzo ładnie piszesz.Ta wieża oddechów na prawdę, w
ogóle całość jest piękna.
powiem tak, zagladam do ciebie - chyba swiadomie - z
premedytacja - konfrontujac moje szorstkie ja z twoim
romantycznym podejsciem do zycia - to jakis masochizm
z mojej strony - sprawiajac cholerna przyjemnosc -
pozdro
odwieczna wędrówka ku słońcu,gdzie jasność i prawda
dominuje