Tango z gołowąsem
Dziś wspominam miły, nasze pierwsze tango.
Patrzyłam na ciebie, jakby w objawienie.
Kiedy ktoś z tańczących obejrzał się za
mną,
złościłeś się wtedy, szarpałeś ramieniem.
Czułam miłość, która tkwiła w gołowąsie.
Wiele razy nogi miałam podeptane.
Gdy wielkie emocje wrzały w naszym
pląsie,
jak dwa młotki biły serca zakochane.
Później chciałam, aby tango wiecznie
trwało,
a czy szarpał, deptał już nieważne było.
A w pamięci mojej zawsze pozostało,
te cudowne tango, co się nieraz śniło.
Dziś po latach sama tańczę, nawet
pląsam.
Tupię, robię skręty, tak jak dawniej
było.
Tak naprawdę brak mi tego gołowąsa,
żeby znów zatańczyć. Żeby się przyśniło.
Komentarze (36)
Piękne wspomnienie warte uwiecznienia.
Aby uciec przed powtórzeniem, tak czytam sobie drugą
strofę:
Czułam miłość, która tkwiła w gołowąsie.
Wiele razy nogi miałam podeptane.
Gdy wielkie emocje wrzały w naszym pląsie,
jak dwa młotki biły serca zakochane.
W trzeciej zamieniłabym „Potem” na „Później”
i połączyła „nieważne”.
Wiadomo, że to jedynie czytelnicze sugestie,
z którymi autorka może zrobić co zechce.
Miłego dnia Broniu:)
Witaj, Bronisławo :-)
Piękne to roztańczone wspomnienie... Nie dziwię się
tęsknocie peelki... Niektórzy mówią, że tęsknota
cenniejsza od złota... Ech
Pozdrawiam ciepło :-)
Piękne wspomnienie młodych lat i to tango...:))Też mam
podobne wspomnienia Pozdrawiam cieplutko Broniu i
życzę miłego piątku :)
Niech serce radują wspaniałe wspomnienia. Udanego i
miłego dnia z pogodą ducha:)
Ładne choć smutne.
Tu jest tęsknota.
Piękne wspomnienia. Każdy chyba ma własne. Mnie się
też przy Twoich wersach takie przypomniały. Pozdrawiam
serdecznie :)