Taniec miłości
Patrzył na nią szelmowskim spojrzeniem,
Ona zaś na niego dumnym oniemieniem.
Uśmiechał się i nie ukrywał tego,
Ona wiedziała, że pragnie tylko jego.
Dotknął jej dłoni,
Po chwili łzę uronił.
Ich wargi zetknęły się w pocałunku,
Jak na marzeń malunku.
Całował ją namiętnie i czule,
Ona płakała.
Po chwili złapał za suknię,
Zdjął z niej odzienie.
Ona nie protestowała.
Dlaczego? Bo go kochała.
I po chwili ich ciała pochłonął taniec
miłości
Oboje byli już w pełni dorośli.
Kochali się noc całą.
Rano musieli rozstać się,
Obojga bolało,
Oboje cierpieli, łzy ronili.
Ale życie jest już takie,
moi mili.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.