Tato... (II)
Po roku nieobecności
z nikąd się pojawiłeś
już w ciebie nie wierzyłam
bo nawet nie dzwoniłeś
Gdzie byłeś przez tyle czasu
czemu zostawiłeś mnie samą
w wielkim, pustym domu
z zapłakaną mamą
Przecierz jestem twoją córką
jedynym skarbem jaki masz
czemu mnie nie kochasz
nie chcesz spojrzeć prosto w twarz?
Nie dałeś mi nic,
co przypominałoby mi ciebie
dbasz tylko o swoje
niewidzisz nikogo, oprócz siebie
Nie słyszysz nawet mnie
mojego krzyku rozpaczy
byś mnie kochał jak dziecko
miłością uraczył
ty tylko jesteś
nic poza tym z ciebie nie mam
czemu nie zbliżysz się do mnie
przecierz i ty jesteś sam
Prosze tylko byś był ojcem
lub odszedł na zawsze
bo przez twoją obojętność
z braku ciepła marznę..
Komentarze (2)
jednym tchem wylany żal, może troszkę za jednostajnie
bez stopniowania emocji ale i tak całość pozytywnie +
Och,jak dobrze znane jest mi to uczucie które w swym
wierszu opisujesz.Zostawiam swój głos i dużego plusa +
pozdrawiam