technologia organizmu
Ranie stopy o tory nowoczesności
Rozcinam mięso aż do kości
Zębami ryje po trotuarze
W myślach mam betonowe miraże
Głową obijam się po asfaltowych ulicach
Gubię włosy na zakrętach i przecznicach
Rozrywam ciało o metalowe latarnie
Których światło spala ludzkie cienie marne
Blada jasność lamp neonowych
Oślepia wzrok moich oczu kolorowych
Kable, liny i przewody
Przechodzą przez moje ciało
Od pięt aż po czubek głowy
Językiem zlizuje jony i kationy
Plusy, minusy, elektryczne hormony
Gaz i ropę smakuje swym podniebieniem
Konsumuje to łatwo palne zauroczenie
Pociągam nosem odurzające spaliny
Zamiast zapachu dojrzałej maliny
Czuje odór deratyzacji i strychniny
Musze uciec musze na ocean zieleni wypłynąć
Muszę ten gruz i złom życia ominąć
Bo inaczej utonę w nim na wieki
I nie otworze już ani jednej powieki
Komentarze (2)
swietnie metafory,wiersz bardzo udany...
Z niecierpliwością czekałam na puentę tego wiersza...
Fajne wyrażenia, najbardziej podobał mi się fragment
"Językiem zlizuje jony i kationy
Plusy, minusy, elektryczne hormony
Gaz i ropę smakuje swym podniebieniem
Konsumuje to łatwo palne zauroczenie
Pociągam nosem odurzające spaliny" oraz "Musze uciec
musze na ocean zieleni wypłynąć
Muszę ten gruz i złom życia ominąć". Popracuj nad
rymami, bo chwilami są banalne. Powodzenia ;)