Teraz samotnie chwytam ciszę
Kiedyś starczyło wstać nad ranem,
Choć dzień oznaczał wciąż to samo.
Śniadanie było już podane,
A w kuchni ty rządziłaś… mamo.
Kiedyś dramaty przeżywałem,
Plamiąc koszule łzawą plamą.
Od ciebie pomoc dostawałem,
Bo zawsze chciałaś tego… mamo.
Kiedyś wierzyłem niecnym sporom,
Myśląc, że życie biegnie samo.
Ty odganiałaś wizję chorą,
Ulżyć w cierpieniu mogłaś… mamo.
Teraz samotnie chwytam ciszę,
Już zapomniałem krzyków wrzawę.
Mamo… tak chciałbym ciebie słyszeć,
Pamięci myśli me łaskawe.
Komentarze (2)
Piękny wiersz, łzami skrapiam klawiaturę...
Bardzo spodobał mi się tytuł.
Pewnie będzie trudno, żeby dziś coś zaskoczyło
czytelnika, "konkurencja" w kolejce do mam, wielka.
Pozdrawiam
:)